Był Poniedziałkowy nudny wieczór, za oknem deszcz, a na Netflixie nie mogłem się zdecydować co wybrać. Brak filmów o Zombie - bo na taką tematykę miałem ochotę - przyczynił się do odświeżenia nieco starszego Japońskiego oryginału. Mniej więcej do 20 - 30 minuty filmu garstka nadziei, że coś w tym filmie wypali lepiej coraz bardziej gasła. Praktycznie po pierwszej godzinie oglądałem tylko dlatego, że już mi się nic innego nie chciało szukać. Typowy produkt pod zarobek, skopiujemy to z innymi aktorami i po krzyku. Scenariusz jest, ujęcia są - bierzemy nie Japońskich aktorów i Jahoo!
W tym filmie nie ma nic, absolutnie nic lepszego niż w oryginale. Od aktorów przez montaż, kostiumy, efekty itd. Nawet mocne sceny jak np. moment, gdy bohater rzuca polarisem o ziemię i dowiaduje się strasznej rzeczy... (bez spoilerów).
Nie wiem jak odbierają to osoby, które wcześniej nie oglądały Oryginału ale tym, którzy jeszcze mają taką okazje polecam odrobinę Japońszczyzny :)